Wydajność pracy podobno rośnie, mamy więc podobno więcej czasu na rozrywkę. Więcej gramy, więcej też pojawia się gier. Komputerowe, RPG, jakiś czas temu renesans spłynął na planszówki, popularne są i gry miejskie ale to ciągle mało. Brakuje doświadczeń, które ogarną gracza ze wszystkich stron (co po angielsku nazywa się pervasive games) a równoczesnie będą powtarzalne i łatwe w organizacji. W tę lukę – z pozoru tylko wąską – wpisuja się popularne ostatnio gry typu “Escape the room”
Petersburg grać musi, no bo co tu robić jak naftowy pieniądz płynie szerokim strumieniem a w zimowym półroczu noc ciemna przez większość doby wisi nad ciasno upchanymi blokami. Grać należy i z tej perspektywy nie dziwi petersburski boom na “eskejpy”.
Format gry jest prosty – jesteś zamykany sam albo z towarzyszami w pokoju, z którego trzeba wyjść w 60 minut. Pokój ma zawsze określoną stylizację – a to atomowy schron, a to gabinet naukowca, a to piwnica seryjnego mordercy (ja wychodziłem z takiego właśnie). Teoretycznie w pokoju można robić wszystko – dotykać, przesuwać, naciskać, krzyczeć, walić, otwierać. Obsługa delikatnie sugeruje przed wejściem unikanie nieodwracalnej demolki.
Patrząc na sprawę z punktu widzenia mechaniki gra jest bardzo prosta – ot ciąg zagadek, z których jedna prowadzi do odblokowania drugiej – częściowo automatycznie, częściowo przez operatora pokoju, który ma na nas oko. Zagadki są mniej lub bardziej standardowe – jedne bardziej logiczne, inne wymagające współdziałania, jeszcze jakieś wymagające zręczności (rzadko siły fizycznej) albo niestandardowego myślenia.
Jak wrażenia? Dla kogoś kto szuka wiader adrenaliny to nie będzie najlepszy strzał. Rzeczywiście – jest pewien dreszczyk emocji, jest rywalizacja (z czasem!), jest współdziałanie i nerwy. Nie ma ekstremy. Tylko, że wielbiciele ekstremy to jednak mały ułamek społeczeństwa. Dla większości wypad do Escape roomu będzie czymś więcej niż wyjście do kina a jednocześnie nie za bardzo wypychającym ich z ich strefy komfortu. Myślę, że ten format jest trafiony w dziesiątkę dla takich właśnie “average” graczy. A i tym bardziej wytrawnym powinien się spodobać.
Ja byłem w eskejpie jednopokojowym, ale wyobrażam sobie, że są takie kilkupomieszczeniowe, w które może gra się dłużej, może okraszone aktorami czy jakimiś bardziej ekstremalnymi przezyciami (zresztą Klaustrofobia odpala też drugi projekt – performance, droższy i podobno dużo bardziej “ryjący banię”). Możliwości są ogromne i ja nie zawaham się ich zeksplorować.
Live (Жить)
Ligovsky Prospekt d 50 k 5
phobia.ru
cena: 1800-3200 rubli za drużynę
Fota: https://www.flickr.com/photos/mathewstreet/
licencja: CC BY-NC-ND 2.0