Sztuka w fabryce
Muzeum Street Art w Petersburgu
Pierwszy raz w Muzeum Sztuki Ulicznej zawitałem w sierpniu. Szlajając się po mieście z Biskupem, z półpaścem, w moim wypadku przyjmującym formę półtwarzca (nie chcecie oglądać moich fotek z sierpnia) udałem się na koniec świata, gdzie miejska sypialnia łączy się z dzikimi polami, diabeł mówi dobranoc a słońce trzeba tyczką popychać. Spodziewaliśmy się znaleźć tam coś interesującego. Ale nie spodziewaliśmy się, że zastaniemy hipstersko – berlińską postindustrialną przestrzeń z muralami, skateparkiem, trawniczkiem a nawet – Club Mate! Okazało się jednak, ze nie o to w tym miejscu chodzi, okazało się, że jego sens jest gdzie indziej.
W sierpniu byliśmy w publicznej przestrzeni muzeum – czyli pofabrycznej przestrzeni zmyślnie zaaranżowanej z pomocą dużej ilości żwiru, kontenerów, szpul po kablach i wszystkich innych hipstero-architektonicznych akcesoriów. Ale przede wszystkim był (i jest!) tam wypatroszony budynek pofabryczny, kominy i ściany a na ścianach murale. W tym roku dzieła ( nie tylko murale) składały się na wystawę Casus Pacis – Powód dla Pokoju. Pomysł wystawy zrodził się w związku z setną rocznicą rozpoczęcia pierwszej wojny światowej. A w między czasie wynikła kwestia Ukrainy i cała wystawa nabrała nowego kontekstu.
Kilka miesięcy musiało minąć, żebym zobaczył sedno tego muzeum. O co tu tak naprawdę chodzi? Chodzi o to, że najważniejsi gracze wschodniego street artu (wschodniego znaczy tu – z przestrzeni postsowieckiej) i kilku przedstawicieli tak zwanego “zapadu” prezentują swoje prace na terenie działającej fabryki, tworzą je czasem razem z robotnikami, a i robotnicy, ochroniarze, sekretarki wpływają na prace – czymś się czasem chwalą a innym razem coś paletami zastawią bo nie bardzo się podoba.
Co więcej każda praca niesie tu ze sobą jakąś historię. Wstyd się przyznać ale nie byłem nigdy na wycieczce muralowej w Łodzi więc nie wiem jakie historię stoją za łódzkimi dziełami. Pewnie nie gorsze.
Weźmy na przykład takiego Akue – Anatolija – Tolę, którego zastaliśmy podczas tworzenia pracy “Retreat” (pozwalam sobie na takie spoufalando jako, że zbiliśmy z Akue pionę w biurze Muzeum). Tola inspiruje się buddyzmem (jak blisko z nim jest tego nie wiem). Retreat mówi o wyrwaniu się z potoka codzienności (potok na dole obrazu) i odnalezieniu swojego źródła duchowej siły (tutaj – pustelnia jednego z azjatyckich joginów – stoi na południu Rosji). A siłę Akue musi mieć, gdyż praca powstawała w czasie przeokrutnych mrozów – dla nas przechadzka 1,5 godzinna po terenie muzeum była wyzwaniem a on malował pracę koło tygodnia. Puszkami w większości. Powoli. Starannie. W filmie trochę więcej o pracy. A i ja mam tam swój debiut runecie.
Podczas zbijania piony pogadaliśmy chwilę i przynałem się, że jam z Łodzi. A jemu oczy się zaświeciły, że w Łodzi to by chciał namalować. A ja poczułem się dumny, żem z Łodzi, nie za częste to uczucie, więc Urban Forms – dzięki.
Ale weźmy też inną pracę – Ściany nie śpią (Стены не спят) Pashy 183. Pasha to rosyjska legenda street artu. Nie mówcie, że go nie znacie, bo nawet jak nie słyszeliście imienia to na bank widzieliście jego prace w rozmaitych “best of street art” etc. Pasha godzien jest osobnego wpisu i je zobaczycie. A Ściany nie śpią to korespondująca z fabryką prosta opowieść o fabryce – bardzo łódzkie też. Nazywany “rosyjskim Banksy” (czego ponoć nie lubił) Pasha 183 zmarł 1 kwietnia 2013 roku w wieku 29 lat w tajemniczych okolicznościach.
Rosjanie mają bogatą tradycję myślenia – rozważania. W sumie rosyjskie słowo “dumat’ ” oddaje to bardziej – to właśnie takie dumanie – o życiu, o ludziach, o kraju, o sensie i bezsensie. Timofiej Radia myśli o ulicznej sztuce. I wie o niej sporo. A wszystko co wie napisał na ścianie jednego z budynków SAM. Bo jeśli dzieło ma mówić to niech opowie. Rosyjski tekst tego co na ścianie tu. Angielskiego ni polskiego nie znalazłem. Kiedyś siądę i przetłumaczę.
A teraz jeszcze Nomerz. Też może nie słyszeliście ale całkiem prawdopodobne, żeście widzieli. Nomerz to Nikita – Nikita maluje na ścianach całej Rosji – od Rostowa do Irkucka – budynkom i innym obiektom nadaje twarze – bo oczy, zęby, nosy to często one już mają. A co do twarzy zagadka – ile twarzy jest na tej pracy nazwanej “Całe” (całkowite, zupełne) (ang.Whole, rus.Целое)? Sprawdźcie inne twarze Nomerza.
Dużo się napatrzyłem na to ja po przemyśle przychodzi kultura, handel, przemysły kreatywne, życie po prostu. Z Łodzi jestem w końcu. Ale przemysł – prawdziwy, normalny przemysł razem ze sztuką – tego jeszcze nie widziałem. Zachęcam więc i Ciebie, droga czytelniczko i Ciebie, drogi czytelniku.