Jeśli gdzieś zachował się kolejarski etos to na wschodzie. I choć może czasem przesadzony, może patetyczny, może tandetny to jednak – jadąc pociągiem czuje się, że to ważna rzecz, że to nie tramwaj, nie samolot – a właśnie pociąg ze swoimi realiami. Najlepiej to czuć w pociągach długodystansowych – z leżankami w klasie “plackarta” albo “kupe”.
Co jest więc specyficzne w rosyjskich pociągach:
– prowadnicy – kierownicy wagonu. Bardzo ważna funkcja Każdy wagon ma swojego kierownika, który wita nas przed wejściem do wagonu (nie wejdzie się bez biletu). Jeśli były badania autorytetu wśród grup zawodowych to na pewno prowadnicy są na czele – wszyscy się ich słuchają i nie ma to tamto. Czasem trzeba wyprowadzić jakiegoś pijanego człowieka, czasem trzeba skrzyczeć dziecko – od tego jest kierownik. Kierownik poza tym wydaje wrzątek – w klasycznej wersji z samowara. Prowadnicy mają też zazwyczaj pomocników (pomocnice), których głównym zajęciem jest siedzenie w kanciapce i uskutecznianie manicure przy akompaniamencie serialu oglądanego na laptopie.
(pociąg pospieszny. Prowadnika jeszcze nie ma, za chwilę wyjdzie)
– bagaże – Czy to w podmiejskiej elektryczce, czy w najnowocześniejszym Sapsanie – Rosjanie przemieszczają się z bagażami. I to są bagaże dziwne – na przykład Pani w pociągu, który jedzie 8 godzin z Petersburga do Moskwy wiezie trzy wielkie bukiety kwiatów. Przez to zajmuje przestrzeń bagażową na półeczce, która jest przeznaczona dla 4 osób. Czemu nie można ich kupić w Moskwie? Świeżych? W kontekście kwiatów nie dziwią mnie tak bardzo przewozy wszelkiego rodzaju AGD w wielkich pudłach (nowych – czemu nie można kupić na miejscu, przy założeniu, że destynacją jest pięciomilionowe miasto, gdzie najbliższy sklep AGD jest nie więcej niż 500 metrów od dworca?) oraz pościeli.
– odległości – tu odległości są duże. Jeździ się daleko. W pojeździe można się rozgościć. W nocnych jest jak w domu – domowe laczki, piżamki, gołe stopy na korytarzach, rybka, wóda, słoninka. No i charakterystyczny jest też układ drogowy – jest Moskwa i wszystko inne. Moskwa prawie nie ma przelotowych dworców – dworce są końcowe i jeśli ma się przesiadkę w Moskwie najczęściej oznacza to zmianę dworca – każdy z dworców obsługuje inny kierunek.
(dokąd można dojechać z Petersburga?)
(Warszawa też jest w rosyjskiej sieci, jakby ktoś miał wątpliwość. Jest też Berlin. Wschodni.)
– gadżety – to akurat dotyczy głównie Sapsana – wędrownego sokoła – narodowej dumy Rosjan, szybkiego pociągu co to z Moskwy do Pitera jedzie w 4 godziny. Mają bardzo fajne gadżety. Standardowy folderek, słuchawki jednorazowe – też w miarę standardowe, ale wziąłem na pamiątkę i hit – firmowy, srebrny, koszyczek na szklankę z lokomotywą. Jest piękny. No ale nie kupiłem niestety.
– patos – Rosyjskie koleje ciągle chcą być jak Orient Express – chcą dawać pasażerom poczucie wyjątkowości. Stąd prowadnicy, stąd gadżety kolejowe, wrażenie wzmacniają też kontrole – na każdym dworcu jest bramka wykrywająca niewiadomoco (chyba metal, ale zazwyczaj bramki przy każdym przechodni pikają i nikt nie zwraca na to uwagi), przy wejściu do Sapsana jest kontrola podobna jak na lotnisku – z tym, że Pani, która patrzy w ekran z prześwietlanymi bagażami nie bardzo jest zainteresowana tym co widzi. Jest też hit – przy wjeździe Sapsana na dworzec odgrywany jest hymn – w Petersburgu Peteresburga, w Moskwie – Moskwy. Wysiadasz i czujesz się jak na defiladzie od razu.
(czy stare czy nowe – patos jest – dwie lokomotywy z gwiazdami (chyba czeskie) i Sapsan)
(dworzec Moskiewski w Piterze. Wychodzisz z Sapsana a tu hymn)
(a tak powitała mnie Moskwa. Serio. Dworzec Oktabrijski. Jakiś remont mają i prowadzą opłotkami)
– kontrasty – kolej jest soczewką problemów społecznych Rosji. Kontrasty są ogromne. Z jednej strony Sapsan, gdzie bilet w klasie biznes kosztują kilka tysięcy rubli (kilkaset złotych), pasażerowie są nieustanie pojeni i karmieni szampanem, wódką, kawiorem i czerwoną rybą. A z drugiej strony – przeludnione elektryczki, które spóźniają się, bo puszczają pociągi towarowe i Sapsany właśnie. Elektryczki, w których często nie działa ogrzewanie, latem za to okna są zabite gwoździami. Sapsan pędzi przez kraj nie zwracając uwag na nic – zatrzymuje się tylko na kilku stacjach, a przez inne przejeżdża z prędkością 200 km/h.
(Sapsan. Klasa Biznes. Bilet kosztuje około 600 PLN. Tu najpierw upajają a później karmią tak, że trudno wyjść. Znam z opowieści nie z doświadczenia)
(Sapsan. Klasa Ekonomiczna. Bilet kosztuje koło 250 PLN. Też ładnie)
(pociąg pospieszny Petersburg – Moskwa. Klasa ekonomiczna – elektriczkowa, Bilet kosztuje koło 85 PLN)
Miejscowa ludność zieje hejtem wobec “pojazdu oligarchów” i urządza zajazdy na pociąg rzucając weń kamieniami i czym popadnie. Najbardziej wymowny w tym kontekście jest demot:
(“Obywatelu, pamiętaj! Z każdym kupionym biletem na Sapsana, jednemu “roofraiderowi” będzie lepiej” – Roofriding to jeżdżenie na dachu pociągu – kolejna ekstremalna rozrywka rosyjskiej młodzieży. Roofraiderzy są też przestawicielami “elektriczkowej” części społeczeństwa, wyrazicielami ich niechęci w stosunku do części “sapsanowej”.)
I na deser: zdjęcia skromnej daczy Jakunina – prezesa RŻD (Rosyjskich Żelaznych Dorog)
Duuużo więcej ciekawych informacji możecie znaleźć tu – na lurkomorje. (który to portal dziś odkryłem i niewątpliwie będę eksplorował)