Odkryłem zupełnie nowy rodzaj doznań. I to bez żadnych zakazanych środków. Ani udziału osób trzecich.
Spaceruję z dźwiękiem.
Pierwszy raz spacerować z dźwiękiem miałem okazję w Berlinie, na festiwalu PlayPublik. Grupa Circumstance przygotowała grę, która grą nie była, a bardziej doświadczeniem. Uczestnicy zakładali słuchawki i zanurzali się w historii dziejącej się na dworcu Ostbahnhof. Chodziliśmy po dworcu wykonywaliśmy różne polecenia i zastanawialiśmy się co jest grą a co grą nie jest. Głos w słuchawkach mówił – widzisz na końcu peronu dwójkę policjantów (i oni rzeczywiście tam byli – choć nie byli z gry, po prostu tam jest sporo policji), zastanawiasz się – uciekać, czy nie, ale przecież to może być prawdziwa policja…
Na uszy zakładam więc i teraz słuchawki a w słuchawkach audiobook. Aktualnie: Niezwyciężony Lema w znakomitym opracowaniu Audioteki – posłuchajcie fragmentów, zanurzcie się w ten świat w taki ponury jesienny dzień (u mnie ponuro u Was chyba też). Słucham więc Lema w wykonaniu Czubówny, Olbrychskiego, Lubosa, Jakubika i innych, słucham grającej w tle Ścianki i tak jak załoga Niezwyciężonego przemierzała niegościnną planetę tak ja przemierzam – też nie bardzo zapraszające – okolice rzeki Okkervil, jaką mam pod blokiem, nieśmiało ukrywającą się wśród krzaków i postapo, a może i przedapo ruin niewiadomoczego.
Żałuję, że nie mam kombinezonu i maski tlenowej. Ale i tak jest niesamowicie.
Idę samotny borem i lasem
Choć wszędy wicher i słota,
I tylko głucho skrzypię zawiasem
Albo o kamień potkną się czasem
Robot-sierota.
Wzbierają rzeki i szumią drzewka
I coś tam klaszcze za knieją,
I leci z wiatrem ptasząca śpiewka,
A w mojej głowie iskrzy się cewka
I nawet sny mi rdzewieją.
Dla innych barwy wiosny i tęczy
A dla mnie rozpacz i smutek.
Ciężar istnienia jakże mię męczy!
Najwyżej czasem śrubka zabrzęczy,
Jedyny łkań moich skutek.
Kiedy za morze mgły siwe spłyną,
Taka mnie bierze ochota,
Ażeby zostać małą ptaszyną
Albo choć żabką być, albo rośliną,
Ciężka jest dola robota…
Nie będzie po mnie płakał nikt w świecie,
Nad moim grobem nie strzelą z flint,
Sczernieją śniegi, uwiędnie kwiecie
I tylko rosa, jak łza, poleci
Na mój zerwany gwint.
(Elegia “Sieroca Dola”, Wyprawa Profesora Tarantogi, S.Lem)
(to jakaś dziwna konstrukcja w krzakach. Trafostacja jakaś czy wentylacja czegoś co pod spodem. Nie wiadomo. A koło konstrukcji stoi jakaś Istota i pali jakiś ogień. Bałem się podejść. Nie wiadomo czy na tej planecie istoty mają przyjazne zamiary)
Rzeczywistość zresztą jest zawsze ciekawsza od fikcji, ponieważ obciążona jest wagą realności. Jest to taka różnica, jak między jawą a snem. Śnić się nam może Bóg wie co. Natomiast na jawie jesteśmy przykuci do naszego bytu.
(S.Lem, wywiad w Polityce)
FILONOUS: (…) Ogólny dowód znakomitego matematyka angielskiego Turinga przedstawia nam teoretyczną możliwość zbudowania sieci, która „potrafi absolutnie wszystko”, tzn., rzecz jasna, wszystko, co jest możliwe. W tym sensie da się w przyszłości zaprojektować sieć zdolną do tworzeni symfonii albo do rozważania, jakie m o g ą być odmienne od ziemskiego przebiegi ewolucji życia na różnych od naszej planetach.
HYLAS: Filonousie, ty drwisz sobie ze mnie!
FILONOUS: Mój przyjacielu, czyżbyś poczuł się dotknięty w swej ludzkiej godności? Dlaczego nie dotyka cię widok dźwigu 10 000 razy silniejszego od ciebie, a obraża cię obraz machiny 1000 razy od ciebie rozumniejszej
(S.Lem, Dialogi)
(elektrownia z drutem kolczastym – strategiczna przecież. Poczułem się jak w domu – codziennie przecież widywałem do niedawna kominy EC-4. Wiecie, że to jedyny motyw jaki jest u wszystkich olechowskich dzieci, które rysują dzieła na temat “Moja okolica”? Co tam bloki, liczą się kominy. Jak są biało-czerwone kominy – wiadomo – jesteśmy w domu.)
Dla osiągnięcia tego celu należało ogrzać olbrzymie obszary oceanu i lądów, stopić tysiące kilometrów sześciennych lodu. Potrzebne ilości ciepła mierzono w trylionach kalorii. Tak gigantycznej energii nie mógł dostarczyć uran. Wszystkie jego zapasy byłyby na to zbyt szczupłe. Szczęśliwie jedna z najbardziej, jak dawniej sądzono, oderwanych od życia nauk, astronomia, odkryła źródło energii podtrzymujące wieczny ogień gwiazd. Jest nim przemiana atomowa wodoru w hel. W skałach i atmosferze Ziemi niewiele jest wodoru, ale wody oceanów stanowią jego niewyczerpany zbiornik. Myśl uczonych była prosta: stworzyć w pobliżu biegunów olbrzymie „ogniska” o temperaturze Słońca, które oświecą i ogrzeją lodowe pustynie.
Urzeczywistnieniu tego projektu stały na przeszkodzie trudności, zdawałoby się — nie do pokonania. Kiedy ludzie zaczęli przemieniać wodór w hel, okazało się, że żaden znany na ziemi materiał nie jest zdolny oprzeć się powstającym w tej reakcji temperaturom milionów stopni. Najtrwalsza cegła szamotowa, prasowany azbest, kwarc, mika, najszlachetniejsza stal wolframowa — wszystko to przemieniało się w parę przy zetknięciu z oślepiającym ogniem atomowym. Mając paliwo zdolne stopić lody i osuszać morza, zmieniać klimat, ogrzewać oceany i stworzyć pod biegunem dżungle zwrotnikowe — nie posiadano materiału, z którego można by dla tego paliwa zbudować piec.
(Astronauci, S.Lem)
(a oto budka strażnika. Takie nasze Kami tylko betonowe i chyba 18 ścian. Jak budka strażnika stacji księżycowej. Tutaj też poczułem nieznane zagrożenia. Po zrobieniu zdjęcia pani wychodząca z zakładu powiedziała mi, że tu nie można robić zdjęć bo to prywatne (zdjęcie jest z ulicy). A potem zaczęła gadać z jakąś brygadą. Z obawą oddaliłem się na z góry upatrzone pozycje na dworcu Ładożskim)
W ogóle dźwięku się nie docenia. Wszystko jest wizualne – jesteśmy zalani komunikatami dla oczu. A uszy – zaniedbane (oby tylko marketingowcy tego nie spostrzegli). A jak założy się słuchawki z dobrym dźwiękiem i połączy wrażenia słuchowe z wizualnymi to jest dopiero przeżycie!
I jeszcze ciekawostka: ze strony Niezywciężonego:
pomocy w nagraniach plenerowych udzielili m.in: Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów, Elektrownia Bełchatów, Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie, Metro Warszawskie. Słabo?
I jeszcze jedno co mi się skojarzyło:
[Są] trzy zasady pozwalające nieomylnie wykrywać społeczności najwyżej rozwinięte. Są to Reguły Śmieci, Szumu i Plam. Każda cywilizacja w fazie technicznej zaczyna z wolna tonąć w odpadkach, które sprawiają jej ogromne kłopoty, aż wyprowadzi śmietniska w przestrzeń kosmiczną; żeby zaś nie przeszkadzały zbytnio w kosmonautyce, umieszcza się je na specjalnie wyosobnionej orbicie. W ten sposób powstaje rosnący pierścień wysypisk, i właśnie po jego obecności można rozpoznać wyższą erę postępu.
(Dzienniki Gwiazdowe, S.Lem)
Przydała by się taka orbita tutaj.