Relację Rosji z Europą najlepiej zdaje się oddawać słowo Hassliebe. Być może jest ono za mocne, bo nie ma tu ani miłości ani nienawiści, raczej podziw i zazdrość z jednej strony i niechęć, poczucie zagrożenia z drugiej.
Europejskie Liebe zaczął Piotr I. Postanowił, że zrobi w Rosji miasto co to będzie europejskie – Petersburg. Już sama nazwa była nierosyjska a niderlandzka. Budowali je architekci z zachodu. W mieście kazano mężczyznom zgolić barbarzyńskie brody a wiele budynków było europejskich niż te w Europie – choćby Sobór Kazański naśladujący Bazylikę św Piotra w Rzymie, czy barokowe założenia soborów Smoleńskiego i Ławry Aleksandra Newskiego. Jest zresztą w języku rosyjskim sformułowanie “wyrubić okno w Jewropu” – wybić okno do Europy, którym określało się to czego dokonał Piotr ale czasami ciągle jeszcze się je spotyka.
W czasach postradzieckich uknuto ciekawe sformułowanie z zakresu geografii politycznej. Otóż świat poza Rosją podzielono na “bliżnie zarubieże” – wszystko to co przylega do Związku i zbija z nim piątkę i “dalnie zarubieże” – wszystko to co jest trochę dalej i ma z nim kosę. Co ciekawe – choć termin nie bardzo jest aktualny to nadal można się spotkać z jego użyciem w urzędowych dokumentach.
Władze SPB postanowiły wybić okno do Europy raz jeszcze, 300 lat po Piotrze. Przygotowania do obchodów trzystulecia miasta przebiegały w znacznej mierze pod hasłem “ucywilizowania” i “europeizowania” miasta. Kilka ulic przerobiono na przykład na ciągi piesze – tak jak w Europie! Urządzono piękny skwerek pod Soborem Kazańskim. Tu swoją drogą zaszła ciekawa sytuacja – bo skwerek miał być piękny, ale nie bardzo dostępny. Ogrodzono go płotem i petersburżanom kazano nań patrzyć (a widok dobry jest z kawiarni Domu Knigi naprzeciwko). Odezwały się glosy przytomne – ale jak to, przeca w Europie takich miejsc się używa a nie na nie patrzy. Odpowiedzieli z drugiej strony: no tak, ale to nie do końca Europa u nas to bydło jest (to cytat), więc lepiej nie otwierać bo zniszczą. A tak popatrzeć można przynajmniej.
Dzisiaj w Petersburgu zachód nadal ma swoją markę. Samochody kupuje się niemieckie. Tak jak pralki i zmywarki. Mieszkania są “fińskiej jakości” albo “jak w Europie”. Zwycięstwo zaczyna się “od angielskiego”. Petersburżanie młodzi i starzy jeżdżą średnio raz w miesiącu do Helsinek i zachwycają się nimi. Trochę rzadziej jeżdżą do Włoch, Francji, Niemiec i tam też się im podoba. A jednocześnie zachód to nadal ci źli co to chcą Rosję jeno pognębić. Szczególnie w tym roku widać to jasno. I może już nikt nie krzyczy, że Europę da się lubić ale i tak wszyscy mają shengeńskie wizy przestemplowane wiele razy, jeżdżą Volkswagenami, odkurzają Miele i piorą w Boshu.
Foto Kazańskiego Soboru – flickr