Wszystko wskazuje na to, że w Petersburgu nastają niesmaczne czasy. A conajmniej czasy zmiany przyzwyczajeń żywieniowych. Blogerzy już żartują:
“Sprzedam 300g Goudy. Drogo”
“Kartki już zaczęli drukować?”
“Po co Wam produkty jeśli i tak nie będziecie mieć emerytury?”
“Pomysł na startup: Będę jadł w Rydze różne produkty i opowiadał Wam jak smakują.”
Co będzie teraz jadła Rosja?
[mks_icon icon=”fa-cutlery” color=”#dd3333″ type=”fa”] Nabiał
Podejrzewam, że w tym sektorze zyska Białoruś i oczywiście rosyjscy producenci. Z Białorusi już teraz płynie rzeka mleka, ale właśnie – to głównie mleko, mleko zagęszczone, jakieś śmietany, może twarogi – powiedziałbym nie bardzo wymyślna produkcja. Mleczne rarytasy przychodzą przychodzą tu (przynajmniej do Petersburga) z Finlandii (Valio) i państw bałtyckich – estońskie, łotewskie i litewskie jogurty, serki glazurowane, desery Karums i masa innych pysznych rzeczy. Pan ekspert z branży mleczarskiej wypowiada się, że każdy ser można w Rosji czy na Białorusi zrobić. Niewątpliwie. Tylko po prostu nie smakują tak samo. Będę tęsknić. I Rosjanie też jak pokazuje ankieta The Village.
[mks_icon icon=”fa-cutlery” color=”#dd3333″ type=”fa”] Owoce/Warzywa
Jabłek z Polski nie będzie – to już wiemy. Chociaż podobno są sposoby żeby zjeść polskie jabłko w Rosji. Czego jeszcze nie bedzie – tego nie wiemy, ale możemy zgadywać. Pomidory będą z Krasnodaru – zresztą teraz też są. Ogórki – miejscowe, szklarniowe. nie mam pojęcia skąd wezmą się w Rosji oliwki a od kiedy Rosjanie pokochali kuchnię śródziemnomorską to i oliwki lubią. Ziemniaki, cebula, będą pewnie białoruskie, chociaż sporo jest tutaj tych warzyw z Holandii na przykład. Obawiam się, że może ruszyć import z Chin i Turcji – nie wiem jak wygląda cebula po przejechaniu całej Azji, za to wiem jak wygląda cebula z Turcji w Piterze – tak, że ze kosza o wymiarach metr na metr wybierasz 20 minut 4 sztuki, które do czegokolwiek się nadają. Owoce przyjadą pewnie z południa Rosji i Zakaukazia, ale jednak sporo ich do tej pory było też z Włoch, Grecji, Hiszpanii. Pewnie będzie mniej i drożej (BTW – wiecie, że truskawki w Piterze sa mniej więcej 3 razy droższe niż w Polsce?)
W tym kontekście ciekawa jest informacja, że 40% rosyjskiej produkcji rolnej wytwarzane jest… na daczach. Czyżby więc powrót do daczingu? A my tylko co zamienialiśmy grządki na trawnik.
Tylko, że jeśli produkcja warzyw i owoców na daczach, gdzie pracują głównie emeryci i weekondowi daczownicy (podziwiam ich swoją drogą) stanowi 40% to jak bardzo niewydajne musi być pozostałe 60%? A to w nich władza pokłada nadzieje na zaspokojenie dostaw i zapowiada odrodzenie rolnictwa.
[mks_icon icon=”fa-cutlery” color=”#dd3333″ type=”fa”] Mięso/Ryby
Tu też sytuacja złożona. O ryby bym się nie martwił, ale już o frutti di mare tak. A krewetek je się tu dużo (ja jem dużo). Mięso takie zwykłe – też oczywiście będzie, ale już wędliny czy kiełbasy naprawdę ciężko trafić smaczne miejscowej produkcji. Jak mówi moja koleżanka z pracy – w Polsce to w kiełbasie czuć mięso! I coś w tym jest.
[mks_icon icon=”fa-cutlery” color=”#dd3333″ type=”fa”] Alkohol
Alkohol w spisie się nie znalazł. Ale nie szkodzi o nim pogdybać.
Powiedzieć by można – no akurat z tym Rosja sobie poradzi. Ale to nie takie proste. Tak jak na zachodzie tak i młode pokolenie Rosji odchodzi od picia mocnych alkoholi (a na pewno od wódy) na rzecz wina i piwa. Krymskie i gruzińskie wina chyba nie są najostrzejszymi strzałami w kołczanie. Co z włoskimi, francuskimi winami, angielskimi, czeskimi, niemieckimi piwami? Będzie ich brakować, nie ma wątpliwości.
Podsumowując sytuację:
Embarga nie odczują mniej zamożni albo bardziej patriotyczni żywieniowo Rosjanie. Kasza, ziemniaki, koperek, masełko i słonina zawsze się znajdzie. Ale już klasa średnia (wbrew pozorom dość liczna) a zwłaszcza wyższa odczuje zmiany na talerzu. Ciekawe też jak poradzą sobie restauracje – często bazujące czy to na australijskich stekach, czy środziemnomorskich winach, owocach morza, rybach i serach. Nadchodzi era zamienników – czy smacznych to się okaże.
Proponuję, żeby następnym krokiem był zakaz importu zachodnich samochodów. Zdecydowanie wpłynęłoby to na poprawę jakości powietrza i przestrzeni w dużych miastach. Jest tylko jedna istotna kwestia – to już mogłoby wywołać rewolucję.