W Petersburgu czuć już jesień. Niebo pochmurne, w szortach chodzić nielzja, za oknem smutek i nostalgia. Bardzo zajmujące kwestie urządzania domostwa na 17 piętrze jak i wyjaśniania 83ej pomyłki w formularzach rejestracyjnych nie pozwalają mi chwilowo podjąć się wyzwania ruszenia na miasto i wyłapania jakichś fascynujących dystryktów. Pozostaje więc szukać wokół siebie – ale tam też ciekawie. Pisałem już o blokowichu, pora na drugą część i trochę więcej o tym co blokiem na blokowisku nie jest.
Dziś słowo o infrastrukturze – wszystkim tym co pomiędzy blokami jest czy też czego nie ma. Jak wszędzie na świecie tu też życie toczy się między budynkami. Z tym, że planiści tutejsi raczej do dzieła Jana Gehla o tym tytule (“Życie między budynkami” – tu fragment) nie dotarli. (By the way – za dwa tygodnie Jan Gehl razem z Krzysztofem Zanussim i innymi jeszcze będą rozmawiać o tym jak SPB ma się stać współczesnym miastem. Wybieram się. Będę miał Gehla przed Łodzią!) No bo to było dawno temu i takie zgniłe kapitalistyczne brednie nie miały tu miejsca. A później to była pierestrojka no i – ciężko było panie, oj ciężko. A teraz już jest Nowa Rosja. I trochę się zaczyna zmieniać, na szczęście także w tym obszarze. Trochę.
No to obrazki.
Ławki i przestrzenie do rekreacji
niektóre są dość dramatyczne, choć przyznacie, że w formie swojej ciekawe:
ale na przeciwko niej, 50 metrów buduje się cały wypoczynkowy kompleks – małe rondko, ławeczki wokół i … fontanna! Naprawdę uważam to za super sprawę, że w środku takiego kwadratu okrutnego znajdzie się fontanna.
Grodzenie i powstrzymawanie
Odbywa się tu na skalę na masową. I o ile powstrzymywanie ruchu samochodowego jest cacy to grodzenie osiedli jest be – przynajmniej dla przechodnia, który przejść między nimi próbuje.
Najpopularniejsza samochodopowstrzymywajka – półkula. Jest ich mnóstwo. Są wszędzie. Wyglądają nawet fajnie – polubiłem je. Mają jednak dwie zasadnicze wady – nie da się po nich skakać tak jak po płaskich słupkach (tzn. łatwiej złamać nogę, czego wolałbym uniknąć w oblicz braku ubezpieczenia medycznego) oraz – nie widać ich za cholerę z samochodu. Czujniki też je słabo widzą. Dowiadujesz się o nich jak już ci ryje miskę olejową jeśliś wcześniej nie przyuważył. A niech mnie kule biją!
Większość nowych osiedli jest grodzonych. Czemu? Pewnie chodzi o bezpieczeństwo, bla bla bla. Pewnie ludzie uważają że w osiedlu grodzonym jest bezpieczniej, chociaż nie zawsze tak jest. W Polsce niektórzy wieszczą koniec ery zamkniętych osiedli, tutaj raczej ten trend ma się dobrze. W każdym razie – jak wygląda wykonanie – czasami dziwnie. Ot na przykład taka zapora:
Brama super automat tylko za nią …kulki. Lecą w kulki.
Z jakiejś przyczyny zaczęto też grodzić szkoły – jakiś prikaz z góry czy co? I to prowadzi do dość absurdalnych sytuacji – grodzenia szlaków, którymi od lat mieszkańcy tu się przemieszczają. Ot płot w poprzek asfaltowej, osiedlowej ścieżki. A co!
Na szczęście te ogrodzenia przez większość dnia są otwarte. Ta czy inaczej jakieś dziwne wygibasy trzeba robić idąc po bułki.
Mamy też ogrodzenia tymczasowe – klasyczna blacha ale i model – nie wiedzieć czemu – roboczo nazwany w 2010 roku “Palestyna” (tu w wersji ‘powiedzmy-stałej”, model jest też stosowany na budowach jako tymczasowy)
Bariery są też prozaiczne – droga na przykład. Tu dwupasmowa droga między wielkim osiedlem a wielkim marketem. W środku budują jeszcze tor dla tramwajów niskopokładowych – dobrze, że jeszcze nie jeżdżą, bo byłoby jeszcze ciężej. Stałem tam już dwa razy po jakieś 5-10 minut, czekając na okazję by przemknąć. Nie jestem aż tak leniwy – gdyby było przejście trochę dalej to bym poszedł . Tylko, że w jedną i w drugą stronę jest koło 500 metrów.
Trzeba powiedzieć, ze ze śmieciami trochę jest tu problem. Na osiedlach myślę, że jest w miarę normalnie. Ale na ich obrzeżach, w jakichś industro strefach pomiędzy – jest dramatycznie. Śmieci małe, duże i ogromne. Są śmieci, które nie przypominają zupełnie niczego i mogą żywcem grać w filmach post-apo. Są też takie elementy co to niby nie są śmieciami ale… zaśmiecają. Ot jakaś rura wystająca. Jakieś beton ni stąd ni zowąd w środku lasku, jakiś niewykopany fundament. Wiadomo – zdarza się wszędzie. Ale tu często. Tymczasem śmietnik – betonowy, ten model jest t absolutnym bestsellerem, królem ulicy rzec by się chciało.
Zieleń
Rosjanie kochają kwiaty. Rosjanki uwielbiają kwiaty. Zarówno w domach jak i na ulicach kwiatów jest dużo. Na wesela przychodzi się z kwiatami (opcja – książka w zamian raczej mało popularna), 8 marca (który jest tu wolnym dniem i świętem niemalże najważniejszym w roku) to też święto kwiatów kobietom dawanych. Na niektórych osiedlach (na zachodzie miasta – wylot na Narvę) są całe aleje, gdzie między jezdniami na trawnikach są kosze z kwiatami. Ładne to. Na moim osiedlu kwiatów jest też sporo, choć ich mieszkanka nie tak urodziwymi są.
Bardziej hm… naturalne:
Albo w doniczce przy wejściu na klatkę:
Sport
Sport w życiu ważnym jest. W Polsce odtrąbiono za grubą kasę orliki, tu orliki i inne instalacje są również.
Od tych najbardziej wymagających i pamiętających najwięcej:
przez takie do dyscyplin, których w Polsce jakoś tak nikt nie uprawia:
to chyba do badmintona? Wysokość gdzieś do szyi:
To do hokeja. Działa tylko zimą. A zima to tu panie 9 mięsiecy potem to już tylko lato i lato…
I moje ulubione: zupełnie epickie zestawy dla dzieci. Ile ja bym dał za taki w dzieciństwie! No dobra, sam se budowałem bazy w lesie, ale jakiś przyczółek bliżej domu też by się przydał.