W sobotę 4 stycznia, w samym środku nowogodnych kanikuł wybraliśmy się na wycieczkę do Kronsztadtu (Kronsztadu?). Kronsztadt to interesujące miejsce conajmniej z kilku względów:
1. Wystarczy rzut oka na mapę, żeby zrozumieć, że coś jest na rzeczy:
Kronsztadt to wyspa leżąca w środku zatoki Fińskiej – ostatnia duża wyspa przez Sankt Petersburgiem. Obecnie przez Kronsztadt przebiega KAD (Kolcowa Auto Doroga) – obwodnica Petersburga – można więc tam dojechać samochodem malowniczo jadąc groblą przez zatokę. Co ciekawe – grobla przechodzi w tunel na południe od wyspy a nad tunel utworzony jest przepływ dla statków.
2. Kto czytał Metro 2033, dokładniej zaś trylogię Andrieja Diakowa osadzoną w tym uniwersum (moją zdaniem najlepsze książki z serii) ten pamięta, że fabuła pierwszej z powieści (Do światła) osnuta jest właśnie na motywie wyprawy grupy śmiałków do Kronsztadu. Dlatego właśnie jadąc na wycieczkę zabrałem w plecak tę lekturę obowiązkową.
3. Ale nie chodzi tylko o to, że wyspa, że morze. Takie położenie zostało oczywiście wykorzystane militarnie – Kronsztadt był (i jeszcze trochę jest) fortem broniącym Pitera od morskich najazdów z zachodu. Na wyspie jest mnóstwo marynarzy i młodych adeptów morskiej sztuki, są okręty wojenne, są koszary, strefy zamknięte, forty i wieeeeelki, piękny Sobór Morski.