1 listopada 2013, w mój pierwszy Dzień Wszystkich Świętych w Petersburgu piłem herbatę ze słowackim księdzem w środku industrialnej dzielnicy Sankt Petersburga. Zaczęło się od tego, że chciałem odwiedzić jakichś rodaków, którzy wybrali się już na drugą stronę, a są gdzieś w Petersburgu. I znalazłem ich – wśród nich nawet jest kilkunastu z “mojego rejonu” – dawnej guberni piotrkowskiej. Tylko właściwie to prawie nikogo nie znalazłem.
Wpis refleksyjny, do słuchania polecam więc Leszka, Larsa i Zohara.
W środku industrialnej dzielnicy to znaczy w samym środku, in the middle of asfaltowo-betonowa dżungla. Na mapach fabryki to kolor fioletowo-bury, spójrzcie na tę mapę:
Budynek na Mineralnej 21Д w środku to właśnie kościół.
Katolicy w Petersburgu mieli swój cmentarz dopiero od połowy XIX wieku (wcześniej “korzystali” z cmentarzy prawosławnych). Car się zgodził, dostali ziemię, zbudowali kaplicę i spory cmentarz – podobno pochowano tu w sumie około 100 000 osób.
W 1918 cmentarz został znacjonalizowany – od tej pory władza zajmowała się zmarłymi. W maju 1939 cmentarz przestał być potrzebny i go zlikwidowano. Znaczy – instytucję cmentarza, bo sam cmentarz – tak przynajmniej z map wynika – ciągle tam był.
Budynek kościoła został oddany Instytutowi Rolniczemu tudzież kombinatowi przemysłowemu (różnie w różnych źródłach). Podobno jeszcze w latach 60-70 na terenie byłego cmentarza można było znaleźć sporo nagrobków, gdzieś między zabudowaniami. Kiedy w 2003 roku kościół został zwrócony katolikom na terenie cmentarza nie było już prawie żadnych jego śladów.
(tak to wygląda dzisiaj – mapa satelitarna yandex)
(oto jak pola i cmentarze stają się fabrykami)
Dzisiaj parafia pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny stoi otoczona rozległymi terenami fabrycznymi z budynkiem kościoła niczym ostaniec opierającym się trudnym dziejom tego miejsca.
(wejście na parafię. Obok wejście do jakiegoś zakładu)
Widać, że wszystko jest wciąż w fazie organizacji – spotkałem hinduskiego (narodowościowo, nie wyznaniowo – czy katolik z Indii to też Hindus?) parafianina, który pracowicie porządkował teren parafii z jedynym chyba ocalałym nagrobkiem.
W środku budynek kościoła podzielony jest na mniejsze pomieszczenia – jest sala katechetyczna i dwie kaplice. Większa kaplica, urządzona jakby w poprzek nawy głównej (a wzdłuż nawy poprzecznej) mieści na oko około setki osób, jest urządzona bardzo prosto (białe ściany, brak witraży, prosty ołtarz, proste krzesła – w części białe, ogrodowe). Wynika to oczywiście z tego, że parafia jest w fazie organizacyjnej ale równocześnie mi skojarzyła się od razu z romańskimi kościołami (BTW – później wyczytałem, że kościół notabene jest neoromański) czy w ogóle grotami gdzie spotykali się pierwsi chrześcijanie.
I tam, i w każdym innym miejscu parafii czuć, że tu przychodzą ci, którym zależy. Parafię prowadzą Werbiści Ja tez wpadłem tam zupełnie z ulicy a zostałem miło ugoszczony przez słowackiego księdza (sęk w tym, że rozmawialiśmy po rosyjsku, więc nie dam głowy ani, że jest On księdzem ani Słowakiem :).
(fragment muru przez płot – ten teren mimo, że przylega do kościoła, nie należy już do parafii)
Na początku wspomniałem że gdzieś tu, może koło kościoła, a może pod zajezdnią trolejbusów albo fabryką czegoś leżą też moi krajanie z guberni piotrkowskiej. Opracowanie wymienia ich kilkunastu, z Łodzi zaś dwoje:
Hensel Jan Georg Osipow zmarł w 1899 roku w wieku 76 lat
Grohman (? rus.Громанг) Franciszka zmarła w 1892 w wieku 46 lat (zastanawia mnie czy z tych Grohmanów?)
p.s. W Polsce bohaterów na mniej albo bardziej zapomnianych cmentarzach szukają harcerze
więcej: