Muszę Wam się do czegoś przyznać.
Chciałem kiedyś pisać trochę o muzyce. Wynajdować fajne rosyjskie kapele i opowiadać o nich. Szukałem rodzynków, czegoś co by mnie porwało i mogłoby być interesujące dla nieruskich. Wziąłem sobie nawet listę dwudziestu najważniejszych albumów 2014, zestawioną przez Afishę (więc teoretycznie powinny być jakieś perełki) i nie znalazłem nic szczególnego. Albo rzeczy zupełnie obłe, nijakie, nie wywołujące nic poza “meh” albo rzeczy okrutnie ciężkie, na tyle specyficzne, że kiedy chciały wpaść w ucho to zderzały się już tą ich częścią, która z niego wylatywała.
Pisałem kiedyś o moich kochanych Messer Chups i godnym polecenia Sunsayu (BTW – 5’nizza ostatnio też się odrodziła), a wczoraj na otwarciu SAM zobaczyłem jeszcze jedno zjawisko, które do tej listy dopisuję – w końcu!
Jak byście wyobrazili sobie ruską wersję Atari Teenage Riot?
Najpierw zobaczcie co to Atari Teenage Riot (wybrałem jeden z lżej przyswajalnych kawałków):
A teraz wyobraźcie sobie ich ruską wersję i zobaczycie dokładnie zespół Little Big.
Trzech żywiołowych chłopaków – a to w dresach, a to hokejowej bluzie Owieczkina, a to w futrzanych czapach, tielniaszkach, strojach przerażającego klauna czy konsomolskich mundurach. I Olympia – w dobrej digital hardcorowej grupie koniecznie musi być wokal żeński a Olympia wszak nie mniej charakterna od Nic Endo.
(To foto z wczoraj, gdzieś tam z tyłu moja głowa)
Tematyka pieśni – w zasadzie punkowa z lekkim odchyleniem w stronę popkultury. Polityka, Rosja, picie, kałasznikowy, mundury, gopniki, etc.
Sami o sobie piszą, że grają rave. Nie znam się na tyle, ale jak dla mnie ATR + Rosja = Little Big, a jeśli ATR to digital hardcore. No ale mniejsza o akademickie dyskusje.
Posłuchajcie lepiej Little Big i bookujcie bilety na koncerty.