No właśnie – i dosłownie i w przenośni. Petersburg bez rzek to jak majskie prazdniki bez szaszłyka – niby można, ale …  a nie jednak nie można. Newa, Fontanka, Mojka, Karpowka, Ochta, czy też mój “domowy” Okkervil. Do tego w cholerę kanałów, mostów, a może i morze (może bo Petersburcy mówią na nie “zaliw” – zatoka, a przecież ciągle jest to morze). Dziś o mostach i o miejscach gdzie rzeka spotyka się z miastem.

[mks_pullquote align=”center” width=”700″ size=”14″ bg_color=”#f4f4f4″ txt_color=”#dd3333″]Tekst w ramach projektu Petersburg-Detroit blog clash 2015.

Tematy zadane brzmiały:

1. Most, mosty! W obydwu miastach ich pełno, a o żadnym jeszcze nie napisaliście!

2: River fronty i ich zagospodarowanie. Czy odczuwacie jakąś zmianę percepcji miasta w kontekście życia przy dużej rzecze w przeciwieństwie do życia w mieście, które rzek w widocznej i istotnej formie nie posiada? Czy ludzie korzystają na co dzień z bliskości rzek, czy są one raczej utrapieniem i neutralnym elementem krajobrazu?[/mks_pullquote]

Najpierw o mostach:

Po pierwsze ja o mostach już trochę pisałem. Jak Petersburg to mosty zwodzone – są na każdej pocztówce, w tysiącach logo petersburskich firm, na co drugim kubku i długopisie w suwenirnych sklepikach. No i rzeczywiście spoko – ładnie się otwierają, przepływają dostojnie między rozwartymi skrzydłami wielkie barki i wycieczkowce, a pod mostami impreza trwa. Problemy mają zwykli mieszkańcy co to nie zdążyli na otwarcie mostu, ale o tym już też było to nie będę.

Są mosty słynne i piękne:

  • Błagowieszczański – pierwszy zwodzony na Newie, zbudowany przez Stanisława Kierbedzia – i o tym zazwyczaj wszyscy wiedzą.
  • Pałacowy (przez Polaków tłumaczony czasem Dworcowy bo po rosyjsku tak to brzmi, ale żadnego dworca tam nie ma) – i tu już nie wszyscy wiedzą – zaprojektowany przez Andrzeja Pszenickiego, też Polaka.
  • Bolszeochtiński – piękny, stalowy, secesyjny – chyba mój ulubiony. (zdjęcie główne w tekście)
  • Niebieski most – Stoi nad rzeką Mojką, reklamowany jako najszerszy most w Petersburgu, ma szerokość prawie 100 metrów i w zasadzie jest parkingową częścią placu Isakiewskiego, co sprawia, że za bardzo nikt go nie zauważa. A Google Maps twierdzi, że mosty tam są dwa.
  • Lietejny – nie wyróżniający się niczym poza falliczną historią z 2010 – też linkowałem, ale jest na tyle smakowita, że co tam, rzućcie okiem, jeśli ktoś przegapił.

O mostach można pisać dużo, ale o tym piszą wszystkie przewodniki i kto chce ten dużo znajdzie. Ale o nabrzeżach rzek i morza znaleźć można zdecydowanie mniej.

DSC_1901
A to most kolejowy. środkowe przęsło podnoszone w całości.

O nabrzeżach:

Jakby to powiedział fejsbuk – to skomplikowane. Po pierwsze nabrzeży jest dużo. Więc i dużo można znaleźć sposobów na ich zagospodoarowanie. A sposoby w Petersburgu są w zasadzie trzy:

1. Zostawmy jak jest.

2. Zróbmy tam autostradę!

3. Pomiędzy wodą a autostradą zróbmy coś dla ludzi.

Opcje 1 i 3 są w zasadzie spoko. Newskie brzegi niedotknięte ręką ni rapitografem sowieckiego planisty znajdziemy na przykład na południe od wielkiego Obuchowskiego mostu – trawa, drzewka, plaża grilik – jest tam miło i mieszkańcy to doceniają. Naturalne brzegi są też w w dużej części na wyspach – Elagina i Krestowskiej. Wyspa Elagina to w całości park, Krestowska – pół park, pół luksusowa dzielnica.

elagin
Trochę oszukuję – to nie jest nabrzeże rzeki, tylko wewnętrzny staw na Wyspie Elagina. Ale nabrzeża są podobne.

Opcja nr 3 to w zasadzie większość prawego brzegu Newy. Szeroki pas między jednią a wodą mieści trawnik, wieeeelki kawał asfaltu dla pieszych i oszczędnie postawione ławki. Są zejścia do samej wody – raczej też oszczędne. Samo nabrzeże to solidny granit. Ta opcja nie jest najgorsza. Bardzo miła do spacerów czy przejażdżek rowerowych. Przy czym raczej przejażdżek bo nie jest łatwo się tam dostać. Przejścia dla pieszych przez jezdnię oddzielającą deptak od dzielnicy mieszkalnej są rozstawione co kilkaset metrów na półtorakilometrowym odcinku najładniejszej części – Swierdłowskiej nabereżnej naliczyłem trzy – trzeba mieć więc dużo determinacji, żeby pospacerować.

DSC_1891
Swierdłowskaja nabereżnaja

Najczęściej niestety ciągle wygrywa opcja 2. czy to na lewym brzegu Newy (także w części historycznej) czy to na brzegach mniejszych rzek i kanałów. Większość bardzo uroczych zakątków starego Petersburga – nad Kanałem Gribojedowa, Mojką czy Fontanką – to niestety drogi albo parkingi. Mogłoby tam być pięknie, można by choć trochę z tych miejsc oddać pieszym – jeśli nie na wyłączność to choćby na zasadzie woonerfa. Na razie to się nie dzieje, na razie rządzi Święta Przepustowość i zdaje się, że na frontach wodnych się umacnia – na Obwodnom Kanale budują jakieś transportowe monstrum a cała morska fasada Petersburga już niedługo będzie przyozdobiona ZSD . (obczajcie też mapę – to taka białoniebieska linia na samym nabrzeżu.

DSC_1893
Po tej stronie – łądny waterfront (choć granitowy), po drugiej – autostrada.

Często łapie się na tym, że marudzę na temat Petersburga, że wynajduję rzeczy, które mogły by być lepsze. A tak naprawdę woda w tym mieście dodaje dużo uroku i jeśli kiedyś jakiś światły mer dorośnie do tego, żeby oddać ją miastu (a tu wystarczy jedna decyzja urzędnika, protesty kierowców na nic się wtedy zdadzą) to będzie naprawdę pięknie. W Moskwie już powoli się zaczyna, a co w Moskwie to po kilku latach i w Piterze. Czekam na to.

zaliw
Takie nabrzeża też mamy w mieście. Zatoka Fińska to. Pieszo można do Helsinek iść.

A co tam w Detroit?

Select the fields to be shown. Others will be hidden. Drag and drop to rearrange the order.
  • Image
  • SKU
  • Rating
  • Price
  • Stock
  • Availability
  • Add to cart
  • Description
  • Content
  • Weight
  • Dimensions
  • Additional information
  • Attributes
  • Custom attributes
  • Custom fields
Click outside to hide the comparison bar
Compare