Kto był w Rosji ten wie, że poruszanie się po tym kraju (szczególnie po miastach) rowerem nie jest rzeczą normalną. Nie chodzi o to, że Rosjanie nie lubią rowerów, nie chodzi o to, że rowery się w tym kraju nie sprawdzają (bo niby czemu miałby się nie sprawdzać?) – po prostu poruszanie się rowerem to rzecz nieznana. Terra incognita. Kiedy w 2010 roku, w czasie mojej pierwszej wizyty w Rosji (codename: Bardzo Fajna Wyprawa) jechaliśmy z przyjaciółmi dookoła jeziora Onega miny kierowców były bezcenne – oni nigdy tego nie widzieli, żeby ktoś tam jechał na rowerze – tak dla przyjemności. Ale nie było żadnej wrogości, raczej kibicowanie.
W Petersburgu na rowerze jechałem póki co dwa razy, mam swoje przemyślenia ale wsparłem się opinią bardziej doświadczonych. Zadałem kilka pytań Ewgienijowi, który w SPB już od jakiegoś czasu jeździ (jego wypowiedzi kursywą)
Czy w Petersburgu jest dużo rowerzystów?
W ostatnich kilku latach ilość rowerzystów znacznie wzrosła. Jest ich już naprawdę dużo, co powoduje problemy także dla samych rowerzystów.
Rzeczywiście rowerzystów widać, trzeba się tylko dobrze rozejrzeć :). Dużo ludzi jeździ rekreacyjnie – koło mojego osiedla jest przyjemna ścieżka nad rzeką – ale dojechać nią można tylko do Ikei, nie do miasta. Tam gdzie są stojaki są w nich i rowery. A stojaki przy modniejszych miejscach się pojawiają. Na razie w większości “wyrwikółki” ale od czegoś trzeba zacząć. Jak już pisałem gdzieś – najmodniejsze miejsca łatwo poznać właśnie po stojakach.
Jazda na rowerze w Petersburgu to bezpieczna sprawa?
Niestety nie. Zgodnie z przepisami rowery powinny jeździć po jezdni, albo drogach dla rowerów – niestety infrastruktury dla rowerów praktycznie nie ma. Jest też problem z kulturą jazdy – kierowcy zupełnie nie spodziewają się rowerzystów na jezdni a sami rowerzyści nie znają przepisów i nagminnie je łamią.
To jest rzeczywiście problem. Dodam tylko – brak infrastruktury to nie znaczy, że nie ma takich bajeranckich podpórek na nogę, szałowych liczników rowerzystów i płaskich krawężników. To znaczy, że ścieżek w centrum praktycznie w ogóle nie ma. Krawężniki są takie, że niektórzy rozważają asekurację jak z nich schodzą (dochodzą do pół metra). I “mega killer” – kratki ściekowe mają dziury wzdłuż jezdni nie w poprzek. Rowerzysta jedzie więc między pędzącymi SUVami a półmetrowym krawężnikiem i wpada kołem w taką kratkę. Nie ma lekko.
Jakie są największe problemy petersburskich rowerzystów?
To co mówiłem wcześniej – brak infrastruktury, słaba kultura jazdy. Jest też problem z kradzieżą rowerów.
Jak jest z kradzieżami nie wiem. Ale tu trochę Rosjanie są sami sobie winni – widzę sporo rowerów poprzypinanych na klatkach schodowych jakimiś lichymi linkami. Ciągle procentuje brak edukacji. ja do problemów dorzuciłbym jeszcze klimat. Jak to mówią – u nas przez 9 miesięcy zima a potem to już tylko lato i lato… Ale przecież na takiej samej szerokości geograficznej są Sztokholm, Helsinki, Oslo – tam nie mają problemów z jeżdżeniem. I w zimie też jeżdżą.
Jak władze miasta odnoszą się do rowerzystów?
Władze muszą zauważać rowerzystów, ale nie robią nic poza politycznymi deklaracjami. Pomimo pokazowego wyścigu urzędników (MG: nie wiem czy chodzi o rzeczywisty wyścig czy wyścig na polityczne deklaracje) program rozwoju w tym roku nie został przyjęty, nie udało się też sformować komisji w tym temacie. W mieście jest grupa entuzjastów, która razem The Village od czasu do czasu naciska na gubernatora.
To generalny problem społeczeństwa obywatelskiego w Rosji. Bo to społeczeństwo jest, angażuje się w różne ważne sprawy, te wszystkie ruchy (choćby przy ostatnich wydarzeniach związanych z Nawalnym) to sprawa masowa. Tylko władze mają na to zupełnie … małą uwagę na to zwracają. Rowerzyści też się jednoczą, spotykają, dyskutują. Animatorem dyskusji jest między innymi wspomniany magazyn The Village, w sprawy rowerowe angażują się tacy gracze jak Nowa Holandia (za którą stoi już duży kapitał, i chyba jakieś wpływy). Powstają bardzo ładne strony jak taka na przykład, albo taka do nacisku na urzędników.
Jednym z efektów gromadzenia się był zjazd rowerzystów i dyskusja o przyszłości rowerzystów w Petersburgu.
Kilka wypowiedzi:
Wiaczesław Semienenko (doradca gubernatora Sankt Petersburga): należy ograniczyć ruch w centrum.
Aleksander Miniakow (urbanista, prowadzący program “Urbanistyka” na kanale WOT): wypożyczalnie rowerów działają w Moskwie, mogą działać w Petersburgu.
Oleg Paczenkow (pracownik Niezależnego Centrum Badań Socjologicznych): Rozwijać lokalne sieci dróg.
Ilja Gubericz (założyciel klubu “WeloPiter”): rozwój dróg rowerowych sposobem na korki w mieście.
Mówią rzeczy w sumie oczywiste, trudno się nie zgodzić, tylko jak to wprowadzić w życie, skoro rowerzyści to ciągle w SPB grupka pasjonatów? Jeśli porównać to z Łodzią to powiedziałbym, że sytuacja rowerowa w Petersburgu jest taka, jak w Łodzi jakieś 15 lat temu – kiedy to ścieżek nie było, Masa Krytyczna w liczbie jakichś 30 osób uciekała przed policją (byłem na takiej!) a o liczniku czy czadowych podpórkach na nogę naprawdę nikt nie marzył. Łódzcy (i polscy rowerzyści) – choć ciągle macie niedosyt, wiedzcie, że inni mają jeszcze gorzej. Dużo gorzej.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=QyCJMc-Essc]
(Zdjęcie okładki: Michał Kozłowski, Bardzo Fajna Wyprawa, Rosja – Estonia 2010)
Wszystkie zdjęcia w poście ze strony http://i-bike-spb.ru/people/
All photos from http://i-bike-spb.ru/people/. If You are on photo and don’t want to be shown here please write me: michal.grelewski@gmail.com)